Dziękuję
Dziękowanie – prosta czynność, której można się ŁATWO nauczyć i która wiele UŁATWIA. Już najmłodsze lata wprowadzają w tę fazę: mama daje Monice cukierka i czeka na podziękowanie. Malutka mówi „kum”, a to oznacza „dziękuję”. Na pewno! Mama Ania reaguje radością i oklaskami. Ta radość jest pierwszą sugestią, że dziękowanie się opłaca. Zwłaszcza że cukierek zdążył już zniknąć w buzi… Mama się cieszy, co zaczyna oddalać gdzieś na drugi plan smak cukierka. Monisia nie pamięta już, co przed chwilą było ważne, bo pojawiła się taka niezwykła chwila, w której oczy mamy wyrażają szczęście. Z tego może wynikać dla niej tylko jedno: Dziękowanie robi coś takiego z innymi, że temu, kto dziękuje, ogrzewa się serce. A cukierek? Nie ma większego znaczenia…
Nie, dziękuję!
Potem jest faza dojrzalsza, w której rodzi się pewna sprzeczność. Czterolatka jeszcze do niedawna wierzyła, że trzeba jeść tyle kanapek na kolację, ile się ma lat. Teraz z uwagą obserwuje talerz mamy i… Tata tak wesoło się śmieje: „Nie chcesz, to podziękuj”. „Dziękuję… Jak nie chcę, to też dziękuję?”. Mama przypomina, że może być tak i może być nie.
Nawet jak nie chcesz, to też dziękujesz – za to, że ktoś daje ci taką szansę, a ty możesz wybrać. Dziękujesz za trud, troskę, miłość, za tę jedną dodatkową kanapkę, którą ktoś dla ciebie zrobił z miłości. Bo może zechcesz.
Wpatrując się w oczy Ani, Monisia zaczyna rozumieć.
Jestem wdzięczna
„Jak to jest, że Bóg dał mi tyle radości, a jednocześnie tyle troski i niepokoju mam w sercu?” – myśli mama dorastającej Moniki. Córka nie nosi już sukienek z falbankami i fryzury „na cebulę”. Jest coraz piękniejsza i chyba szuka swojej drogi. Jakie jej dać wskazówki? Jest jeszcze taka młoda, a jednocześnie ma w sobie tyle mądrości, że aż zadziwia. Uroczyście oświadcza, że zostanie weterynarzem. Czyta swoje nowe książki i figlarnie się uśmiecha, kiedy patrzy na mamę odmawiającą Różaniec. „Ta modlitwa jest także dla ciebie” – myśli Ania i odpowiada córce ciepłym uśmiechem.
Dziękczynienie
W radiu kończy się rozważanie Ewangelii na dzisiejszy dzień. Ostatnio Ania nie przestaje słuchać, czytać, modlić się i zwracać pytające spojrzenie w stronę okna. Bo tam jest niebo, ta granica, za którą wyjaśnią się wszystkie sprawy i odejdzie nieutulenie. Ale tymczasem, Ania nie potrafi sobie tego wyobrazić. Monika odeszła. Szybciej niż się pojawiła. Przez głowę przelatują różne obrazki – święta, spacery, sprzeczki, wakacje, najzabawniej przekręcane słowa, wyprostowane aparatem zęby i wszystko to, co można nazwać życiem. Biorąc do ręki różaniec, widzi najpiękniejszy uśmiech świata. I czas przeszły, za który codziennie na nowo uczy się dziękować.