„Kropka nienawiści”, odczytanie i zignorowanie.... znasz to? Relacje on-line nie należą do najprostszych. W końcu trzeba uważać, co się pisze i z kim, bo tak naprawdę nigdy nie masz pewności, czy osoba, której nigdy nie widziałeś, jest tą, za którą się podaje…
Dostęp do internetu mamy na wyciągnięcie ręki. Gdzie chcesz, kiedy chcesz, wyciągasz telefon i już... możesz połączyć się z człowiekiem będącym nawet na drugim końcu świata. Kiedyś twój zakochany dziadek, żeby skontaktować się z babcią, musiał się nieźle natrudzić i nakombinować, na odpowiedź czekając nieraz dni i tygodnie... A nam dziś w głowie roi się od różnych myśli, kiedy ktoś o kilka minut za długo nie odpisuje na Messengerze.
Klik i już?
Przez internet załatwiamy dziś „wszystko”. Albo inaczej... chcemy załatwić w ten sposób wiele spraw, ale są takie, które wymagają spotkania face-to-face, i chwała Panu za to! Brakło czegoś do domu? „Klik” i przyjeżdża kurier z przesyłką. Głodny? „Klik” i pizza będzie za godzinę. Brakuje pomysłu na ciasto czy obiad? Przecież jest milion internetowych przepisów! Wystarczy kliknąć. Klikniesz i obejrzysz film, przeczytasz książkę, zapłacisz rachunek, a nawet na odległość zwykłym kliknięciem włączysz pralkę, odkurzacz... Nie zauważamy, że tym jednym kliknięciem także niejednokrotnie rozwalamy swoje budowane przez lata relacje.
Cóż, taki mamy klimat. Nie dość, że internet jest po prostu wszędzie, to jeszcze od zeszłego roku stał się on, niestety, oknem na świat. W końcu „klik” i trzeba przenieść się też do szkoły i na uczelnię...
Halo, internet! Sympatyczną kobitkę poznam
Miałam
na studiach koleżankę, która swojego chłopaka poznała przez
internet. Minęło już od tej chwili kilka lat, ale kiedy ze sobą
rozmawiamy czy sprawdzam, co tam słychać na Instagramie, widzę, że
nadal są ze sobą i to bardzo szczęśliwi. Nie rozumiałam
trochę tego fenomenu, więc postanowiłam zagłębić temat. Okazało
się, że chyba jestem jedyną nieogarniającą osobą, bo w necie
aż roiło się od profili na tych – nazwijmy to – randkowych
portalach, od pytań, tekstów nie tylko o związkach, ale
w ogóle relacjach on-line. Pomyślałam sobie wtedy: mamy dużo
odważnych Polek i Polaków. Niektóre ogłoszenia wywoływały
zażenowanie, inne uśmiech na twarzy, a jeszcze inne były
proste – widać było na pierwszy rzut oka, że ta osoba nie chce
bajdurzyć, jakoby miałaby na koncie 6 zer czy urodę Brada
Pitta (choć oczywiście jest to możliwe). Jedno było i jest
pewne. To samotność i poczucie pustki sprawia, że szuka się
osoby, z którą można dzielić się swoją codziennością.
Podkreśla to w rozmowie z Niedzielą
Młodych Magdalena
Kleczyńska, autorka książki Obdarowani
sobą. Sztuka
budowania
więzi,
prywatnie żona i mama trójki dzieci. Liderka duszpasterstwa
kobiet Obdarowana, autorka warsztatów dla kobiet oraz spotkań dla
młodzieży. Od wielu lat prowadzi konferencje i wykłady
dotyczące budowania relacji, na co dzień pracuje w poradni
małżeńskiej.
– Budowanie więzi, związku jedynie w formie on-line jest pomyłką. Człowiek potrzebuje spotkania twarzą w twarz, odczytywania mimiki podczas takiego spotkania. Potrzebujemy dotyku, przytulenia, a nawet zapachu tej drugiej osoby. To jest naturalne środowisko do budowania więzi – mówi autorka. Relacji od początku tylko na odległość nie da się zbudować. Wiele osób tak się poznaje, wymienia swoimi doświadczeniami. Jest kontakt, są wiadomości, połączenia. Tylko prędzej czy później musi dojść do spotkania! Rozmowa przez internet to nie to samo, tym bardziej, kiedy dopiero poznaje się drugiego człowieka. – Budowanie relacji tylko on-line nie jest bezpieczne, bo nie jesteśmy w stanie poznać dobrze osoby po drugiej stronie. Większa szansa na to istnieje tylko przez spotkania „na żywo” – dopowiada terapeutka. Włączając internet, włącz też myślenie! Ze wszystkiego, także z technologicznych zdobyczy, trzeba korzystać z głową.
Umawiając się na spotkanie z osobą poznaną w sieci, musisz zachować bezpieczeństwo. Pamiętaj, że nigdy nie wiesz do końca, kto jest po drugiej stronie, mimo wielu wymienionych ze sobą wiadomości!
Idziesz na spotkanie z osobą poznaną w sieci? Zwróć uwagę na te kwestie:
Umów się w miejscu uczęszczanym przez wiele osób.
Powiedz najbliższej osobie, gdzie się wybierasz, z kim i za ile planujesz wrócić.
Miej ze sobą naładowany telefon, ale o tym chyba mówić nie trzeba.
– Zawsze jest ryzyko, ale po to mamy dostęp do takich zdobyczy, aby z nich korzystać, pamiętając o robieniu tego z głową! Znam wiele osób, które poznały się w sieci i dziś np. są już po ślubie i oczekują dziecka, znaczy – jest to możliwe! – kontynuuje nasza rozmówczyni. I dodaje: – Warto wybierać takie portale, na których ograniczymy możliwość tego, że zostaniemy oszukani. Jest wiele portali, czy to katolickich, czy chrześcijańskich, a jeśli nie to warto sprawdzać, jakimi wartościami kieruje się mój rozmówca; samemu też te wartości musimy definiować w jasny sposób. Na spotkaniu następuje weryfikacja tego, o czym z tą osobą rozmawialiśmy on-line.
(Nie) znamy się tylko z widzenia
Wszystkie
komunikatory są dobre do podtrzymywania kontaktu. W końcu mamy
wielu znajomych
–
dalszych czy bliższych, z którymi znamy się od lat, ale nasze
drogi życia trochę się rozjechały. Dzięki temu w kilka
sekund jesteśmy w stanie uzyskać odpowiedź na pytanie, co
robi koleżanka w innym mieście. Przecież również z tymi,
którzy w naszych sercach zajmują specjalne miejsce, z którymi
chcielibyśmy się widzieć codziennie, a niekoniecznie jest to
możliwe, także możemy być chociaż na odległość. To daje nam
poczucie bycia w codzienności tej osoby, która jest nam
bliska. – Utrzymanie takiej relacji jest możliwe, choć trudne,
jeśli te osoby dobrze się znają, budowały związek czy relację
wcześniej „na żywo”. Nasza rozmówczyni podkreśla kwestię
dojrzałości, którą trzeba się wykazać w takiej rozmowie.
Przecież każdy z nas miał taką sytuację, w której
dostał tę piękną „kropkę nienawiści”, w której
przyjaciel odpisał, naszym zdaniem, po chamsku albo – co gorsza –
odczytał i olał! W której nie zareagował na arcyważną
dla nas wiadomość, bo po prostu nie zrozumiał przekazu.
– Pewnego razu chłopak odpisał swojej dziewczynie „nie mam czasu”, na co ona oczywiście się obraziła na amen. Okazało się, że mama tego chłopaka trafiła do szpitala, więc on naprawdę tego czasu nie miał, a wyszła z tego niemała afera. Nie wiemy do końca, co kryje się w tym, co pisze nam nasz rozmówca, a potem okazuje się właśnie, że w jego życiu wydarzyła się tak trudna sytuacja. Dlatego wiem, jak ważne jest spotykanie się ze sobą twarzą w twarz – mówi autorka książki. Odpisanie półsłówkiem, nieodpisanie, rodzi w naszych głowach myśli typu: nic już dla tej osoby nie znaczę. – Ludzie niedojrzali przypisują sobie wówczas negatywne intencje. Wtedy bardzo łatwo o kłótnie, których też nie da się rozwiązać on-line – podsumowuje terapeutka.
Czego nie robić on-line?
Kłócić się przez Messengera!
Tłumaczyć zawiłych problemów (jeśli nie możecie się spotkać – zadzwoń).
Budować relacji od podstaw bez spotkania twarzą w twarz.
Podsumowując: internet to świetne narzędzie na miarę naszych czasów, może być dobre także dla naszych relacji. Trzeba jednak korzystać z niego z głową i z dystansem.